50 lat płyty Born to Run

Kat.: Do poczytania Utw.: 30.10.2025 Paweł Rost
50 lat Born To Run50 lat Born To Run

Stałem przed moją podstawówką, czekając na dzwonek kończący ostatnią lekcję 8c. Wiedziałem, że dziewczyny wyjdą w grupce i będę musiał do nich podejść i zagadać. To było prawdziwe wyzwanie dla chłopaka z siódmej klasy, ale paliło mnie pożądanie, więc nie myślałem zupełnie trzeźwo. Po kilku minutach zobaczyłem je w drzwiach. Snuły się rozgadane, nie zwracając na mnie uwagi. Podszedłem do tej jednej i powiedziałem: „Hej, to ja. Twoja siostra powiedziała mi, że masz tę płytę Bruce’a, no wiesz, Born to Run.”

Dziewczyny zamilkły i przystanęły. Ona zdjęła tornister, wyjęła z niego czarną kasetę TDK i wręczyła mi, mówiąc: „Przegraj sobie i oddaj mi w poniedziałek.” Wsadziłem kasetę do kieszeni kurtki i pognałem do domu, nawet się z nimi nie żegnając. Droga dłużyła mi się niemiłosiernie, więc od czasu do czasu podbiegałem parę metrów, a potem przystawałem wyjmowałem z kieszeni kasetę i wpatrywałem się w wypisane czerwonym długopisem tytuły utworów. Były wykaligrafowane starannym dziewczęcym pismem, ale bez żadnych dodatkowych ozdobników.

Jeśli ta scena wydaje się wam śmieszna, przypomnę, że mówimy o czasach sprzed komercyjnych sukcesów garażowych wytwórni w stylu Gambit czy Takt, które już niedługo zaleją nas masą pirackich kaset dostępnych dla każdej kieszeni. Mówię o czasach, które poprzedzały nawet komercyjne przegrywalnie, gdzie zostawiałeś swoją kasetę i facet nagrywał ci za kilka złotych dowolną płytę. To wszystko miało się wydarzyć już za chwilę, kiedy komuna upadnie i ludzie zrozumieją, że na takich dzieciakach jak ja można nieźle zarobić. Ale teraz jestem w siódmej klasie i jeśli chcę posłuchać niepopularnej muzyki, muszę znać kogoś, kto zna kogoś, kto ma dostęp. Starsza siostra mojej koleżanki z klasy miała to czego chciałem, dlatego tamtego popołudnia mogłem wsunąć do kieszeni mojego monofonicznego magnetofonu marki Wilga kasetę z płytą Born to Run Bruce’a Springsteena.

Klik, cisza. Widzę w okienku odtwarzacza, jak obracają się rolki z taśmą, i po chwili z głośniczka płyną pierwsze dźwięki harmonijki otwierające Thunder Road. Nie wiem, ile razy przesłuchałem tę kasetę przez weekend. To było coś niesamowitego. Wcześniej znałem Bruce’a z fragmentów płyty Live 75–85, które też zdobyłem na kasecie od starszego brata innej koleżanki z klasy, no i ze zdjęć w kolorowych gazetach typu Razem czy Ekran. Polska telewizja puszczała czasem jakiś teledysk z Born in the USA i to tyle. Nie byłem więc przygotowany na takie brzmienie. W tamtych czasach w Trójce puszczali Pink Floyd i Led Zeppelin. Rozgłośnia Harcerska grała punk rocka i reggae, ale nikt nie grał takiej muzyki. Nikt nie grał country, soulu i takiego rocka. Nikt nie puszczał produkcji Phila Spectora w radiu. Trudno mi było pojąć to, co słyszałem. To było dziwne, ale wywoływało ciarki i dreszcze.

50 lat born to run (fot. Kalina Rost)50 lat born to run (fot. Kalina Rost)

Jakiś czas później kupiłem walkmana – prawdziwego Sonyacza z podbiciem basu. Moja półka z kasetami Bruce’a rosła i rosła, a co najważniejsze, w księgarniach pojawiła się mała książeczka zatytułowana Born in the USA. A w niej tłumaczenia tekstów autorstwa Zgaińskiego i Polaka. Od tego czasu muzyka Springsteena przestała być tylko ucieczką od rzeczywistości – stała się przewodnikiem. A Thunder Road, Born to Run czy Backstreets były tematem długich dyskusji ze znajomymi, których zaraziłem tą muzyką. Słuchaliśmy tej płyty i gadaliśmy o niej w kółko. Zwłaszcza latem, kiedy siedzieliśmy nad rzeką, pijąc piwo, a wokół unosił się słodki zapach kwitnących lip. Wakacyjne noce kończyły się szybko i nic nie brzmiało lepiej niż Jungleland o świcie, kiedy wracało się do domu po cichu, żeby nie obudzić rodziców.

A potem były studia i przeprowadzka do miasta. Dziewczyna i zarabianie na rachunki, których nie chcieli już płacić rodzice. Taka prawie dorosłość, do której bardziej pasowały historie z Darkness albo The River. W końcu urodziły się dzieci, spłacaliśmy kredyty, kłóciliśmy się, rozstawaliśmy się, schodziliśmy się znowu i opowieści z Backstreets, Night czy She’s the One nie smakowały już tak jak kiedyś. Jakbym z nich wyrósł. Wolałem Nebraskę i Toma Joada. Born to Run stało na półce. Thunder Road wracało w składankach, potem na playlistach, ale całego albumu nie potrafiłem już słuchać z takim zachwytem. Męczył mnie jego patos i naiwność bohaterów tych piosenek. Kryzys wieku średniego nie był najlepszym czasem na rozpamiętywanie ideałów młodości. Tylko na koncertach wystarczała jedna nuta, żeby ciałem szarpały tamte stare dreszcze.

W 2025 roku skończyliśmy 50 lat. Ja i Born to Run. Pomyślałem, że nie będzie lepszej okazji, żeby wrócić do tej płyty i wejść w nią znowu całym sobą, jak kiedyś. Chciałem jeszcze raz przyjrzeć się tamtym bohaterom i zobaczyć w nich nie tylko siebie z dawnych lat, ale także siebie dzisiaj. Postanowiłem sprawdzić, co Born to Run znaczy dla 50-letniego faceta. Słuchałem więc namiętnie na każdym spacerze z psem, w każdej podróży samochodem, w tramwaju i w domu. W kółko i od nowa. Słuchałem i starałem się dyskutować w myślach z bohaterami tych piosenek i z samym sobą.

Efekty tych przemyśleń i rozmów zapisałem w ośmiu felietonach – po jednym dla każdej piosenki. Chciałem oddać w nich to, co widzę i czuję, kiedy dziś słucham tej muzyki. Niektóre z tych historyjek są wprost o mnie (zwłaszcza te, które powstały wcześniej jak Born To Run). Inne powstały na kanwie prawdziwych zdarzeń, jeszcze inne wymyśliłem, żeby zobrazować swoje przemyślenia. Mam nadzieję, że znajdziecie w nich coś ciekawego dla siebie, nawet jeśli nie jesteście pięćdziesięcioletnimi, lekko smutnymi facetami.

Nade wszystko mam nadzieję, że sięgniecie po tę płytę i spróbujecie usłyszeć ją na nowo – dla siebie. Mnie się to udało. Bardzo pomogły w tym przekłady tekstów autorstwa Agaty Cienciały. Odnalazłem w nich i w notatkach, które Agata dodała, a ja zostawiłem dla Was, kilka nowych wątków i znaczeń.

A zatem opuśćcie delikatnie ramię gramofonu i czekajcie na dźwięk harmonijki. Ona Was poprowadzi.

Felietony będą publikowane w każdy piątek począwszy do 31 października, przez kolejne osiem tygodni.

  1. „Thunder Road” 
  2. „Tenth Avenue Freeze-Out” 
  3. „Night” 
  4. „Backstreets”
Odsłony: 1005