„Lucky Town” z płyty Lucky Town
Graceland (fot. Paweł Rost)
Miała prawie metr. Z daleka rzucała się w oczy, wpleciona w drobne gałęzie wierzby tuż przy nurcie rzeki. Pomyślałem, że wąż wypełzł z toni i na brzegu porzucił starą skórę. Metafora narodzin. Po chwili zrozumiałem, że było odwrotnie. Ten proces rozpoczyna się przecież od głowy. A więc rzeka swą chłodną wodą ochrzciła jego nowe ciało. Spłukała stare grzechy.
Wyjść z siebie, kiedy trudno oddychać, kiedy uwiera, ogranicza, tłamsi. Poczuć od nowa dreszcz życia na młodym, wrażliwym naskórku. Wszystko, co jest nudnym przyzwyczajeniem, bolesną porażką, lub ciężkim brzemieniem, zostawić za sobą, jak uschniętą skórę wplecioną w gałęzie, a potem wejść do rzeki, pozostając sobą i będąc kimś zupełnie innym jednocześnie. Taką naukę przekazał mi zaskroniec.
Moja ostatnia wylinka został na chodniku przed niskim blokiem. Wypełzałem z niej długo. Od pierwszej myśli, będącej szczeliną, przez którą wdarło się światło, do trzaśnięcia drzwi taksówki, szukałem czegoś, co pomoże mi się uwolnić - słów, sytuacji, pretekstów, jak gałęzi wierzby, o które mógłbym zahaczyć to małe pęknięcie w mojej głowie. Kiedy było po wszystkim, nie chciałem patrzeć na to, co zostawiam. Zbyt pochłaniała mnie intensywność odczuć nowej skóry. Dziś pokryta bliznami, stwardniała i coraz mniej elastyczna, ciągle jeszcze gładko do mnie przylega. Choć czasami czuję się w niej obco i ciągnie mnie nad rzekę.
Lucky Town * (przekład Agata Cienciała)
Yeah house got too crowded, clothes got too tight
And I don't know just where I'm going tonight
Out where the sky's been cleared by a good hard rain
There's somebody calling my secret name
Dom zrobił się zbyt zatłoczony, zbyt ciasne ubrania
I nie wiem gdzie się wybiorę z wieczora
Na zewnątrz, gdzie niebo oczyściły deszcze ulewne,
Ktoś woła moje imię tajemne
I'm going down to Lucky Town, going down to Lucky Town
I wanna lose these blues I've found down in Lucky Town
Baby down in Lucky Town
Pojadę do Lucky Town, pojadę do Lucky Town
Chce zgubić swoje smutki w Lucky Town
Skarbie, w Lucky Town
Had a coat of fine leather and snakeskin boots
But that coat always had a tread hanging loose
Well I pulled it one night and to my surprise
It led me right past your house and on over the rise
Miałem płaszcz z drogiej skóry i buty ze skóry wężowej
A u płaszcza zawsze nitka zwisała mi luźniej
Pociągnąłem ją jednej nocy i jakie zdziwienie
Zaprowadziła mnie prosto pod twój dom i dalej nad wzniesienie**
I'm going down to Lucky Town, down to Lucky Town
I'm gonna lose these blues I've found down in Lucky Town
Baby down in Lucky Town
Pojadę do Lucky Town, pojadę do Lucky Town
Chce zgubić swoje smutki w Lucky Town
Skarbie, w Lucky Town
Well I had some victory that was just failure in deceit
Now the joke's coming up through the soles of my feet
I’ve been a long time walking on fortune's cane
Well tonight I'm stepping lightly and feeling no pain
Moje zwycięstwa porażkami były ukrytymi
Tę kpinę losu teraz ukazuję gołymi stopami moimi
Długo wodził mnie kij losu
A dziś kroczę lekko i nie czuję bólu
Well here's to your good looks baby, now here's to my health
Here's to the loaded places that we take ourselves
When it comes to luck you make your own
Tonight I got dirt on my hands but I'm building me a new home
Ten za twą urodę, skarbie, ten za moje zdrowie***
A ten za zapełnione miejsca, w które zmierzamy
Jeśli chodzi o szczęście, sami je stwarzamy
Dziś mam brudne ręce, ale buduję sobie nowy dom
Baby down in Lucky Town, down in Lucky Town
I'm gonna lose these blues I've found down in Lucky Town
Baby down in Lucky Town
I'm going down to Lucky Town, down to Lucky Town
I'm gonna lose these blues I've found down in Lucky Town
Baby down in Lucky Town
I'm going down to Lucky Town, down to Lucky Town
I'm gonna lose these blues I've found down in Lucky Town
Baby down in Lucky Town
I'm going down to Lucky...
Pojadę do Lucky Town, pojadę do Lucky Town
Chce zgubić swoje smutki w Lucky Town
Skarbie, w Lucky Town…
* Lucky Town to zapewne nazwa własna (baru, pubu, knajpy…). Gdyby fraza odnosiła się dosłownie do jakiegoś szczęśliwego miasta, nie byłoby dużych liter.
** „Rise” przypuszczalnie odnosi się nie tylko do wzniesienia terenu, ale również do jakiejś życiowej trudności (którą bohater przezwyciężył po poznaniu kobiety, do której się zwraca).
*** Wyraźnie bohater wznosi toasty, często w przekładach fragment ten tłumaczy się inaczej (i przyznam, że brzmi to nieco dziwnie).