„Local Hero” z płyty Lucky Town

Utw.: 12.07.2020
Fot: Kalina RostFot: Kalina Rost

W sobotni letni wieczór siedzimy przy ognisku. Kilka nowych osób w towarzystwie, więc po dwóch piwach staram się brylować. Miła atmosfera, śmiechy, opowieści. Nagle ktoś wstaje, zbierając się do wyjścia znienacka wypala do mnie: „wiesz, inaczej cię zapamiętałem z dawnych czasów”.

Dobrze wymierzony strzał, po którym na sekundę stoję nagi w świetle reflektora. Zabolało, zwłaszcza, że jak myślałem, znamy się od dwóch tygodni. Jedno zdanie, które zamieszało mi w głowie na długo. Miał być relaks w bezpiecznym gronie, a tu wtręt z innego świata, pomieszanie ról.

Podobno nasze kontakty z ludźmi to nieustanna gra, misterny spektakl a raczej cały festiwal postaci w przeróżnych maskach i kostiumach. Gdzieś w tym kalejdoskopie jesteśmy my. Odgrywamy siebie dla akceptacji, uznania, poczucia własnej wartości. Im większy poklask widowni tym lepsze samopoczucie aktora. Niektóre z naszych kreacji kochamy, w inne wcielamy się z chłodną, cyniczną kalkulacją. Własne „ja” odbite w oczach innych działa jak hipnotyzująca spirala. Ta goffmanowska metafora relacji jako teatru życia codziennego zakłada, dla nas aktorów, chwile wytchnienia w kulisach. Ostatnio coraz częściej nawiedza mnie myśl, że kulisy nie są azylem tylko innym rodzajem sceny. Występujemy tam w odmiennym repertuarze, dla innej widowni.

Czasami stworzone przez nas kreacje trwają dłużej niż nasza pamięć o nich. Doświadczyłem tego na tamtym ognisku i dziś już nie rozstrzygnę czy przed laty aktor było tak sugestywny czy widz nie zrozumiał konwencji.

Lokalny bohater (przekład Maciej Księżycki)

Jechałem przez moje rodzinne miasto
Tak dla zabicia czasu
Kiedy zobaczyłem jakąś twarz namalowaną na czarnym aksamicie – gapiącą się na mnie
Z okna sklepu „za złotówkę”
Jakoś nie mogłem przypomnieć sobie nazwiska
Ale ta poza wydała mi się znajoma
Więc zapytałem sprzedawczynię: „Co to za facet
Tam pomiędzy dobermanem, a Bruce'em Lee ?”
Powiedziała: „To tylko lokalny bohater”
„Lokalny bohater” powiedziała i uśmiechnęła się
„Tak, lokalny bohater, mieszkał tu krótko dawno temu”

Napotkałem nieznajomego ubranego na czarno
Na stacji kolejowej
Powiedział: „Synu, twoja dusza może być ocalona”
Przed tobą noce z kobietami lekkich obyczajów
I trochę niebezpiecznej kasy do zrobienia
Widzę wielkie miasto za granicą whisky
A jeśli odkryjemy właściwe karty
Uczynią nas szefem, któremu wypłaca się diabeł
A ci faceci są naprawdę twardzi
Dostaną swojego lokalnego bohatera
Kogoś o odpowiednim stylu
Dostaną swojego lokalnego bohatera
Kogoś o odpowiednim uśmiechu

Kiedy nauczyłem się zawodu, nauczyłem się go dobrze
Dopasowałem się do religii, miałem też swoją historię do opowiedzenia
Najpierw zrobili mnie królem, potem zrobili mnie papieżem
Potem przynieśli sznur

Jak się obudziłem, zobaczyłem cygankę mówiącą: „Wypij to”
Cóż moje ręce straciły czucie całkowicie
Dzisiaj już czuję się dobrze
Oprócz tego, że nie odróżniam swojej odwagi od desperacji
Ze zbezczeszczonego kielicha
Napiłem się mocnego wina
Dziś w nocy leżę tutaj
Ale coś mi szepce do ucha
Że jest małe miasteczko tam, gdzie się kończy powódź
Które potrzebuje lokalnego bohatera
Kogoś o odpowiednim stylu
Szukają tam lokalnego bohatera
Kogoś o odpowiednim uśmiechu
Lokalny bohater, lokalny bohater powiedziała z uśmiechem
Lokalny bohater mieszkał tutaj jakiś czas