„It’s Hard To Be A Saint In The City” – z płyty Greetings from Asbury Park, N.J.

Utw.: 31.01.2021 Paweł Rost E-mail
Fot. Paweł RostFot. Paweł Rost

Mam w głowie wielką szafę pełną oryginalnych poglądów. Zbierałem je przez lata. Starannie selekcjonowałem w przeróżnych szkołach, instytucjach i kursach. Z książek, prenumerat i od mądrych ludzi wyłuskiwałem błyszczące dodatki idealnie pasujące do mojej kolekcji. Unikałem jak ognia znoszonych łachów dostępnych za grosze w lumpeksach, bo lubię się wystroić i błyszczeć. Zwłaszcza na dobrze znanym tle.

Lubię kontrolować sytuację, kiedy czuję, że argumenty w mojej głowie są lepsze od tych na stole. Umiem rozpoznać, kiedy warto ich użyć, a kiedy pozwolić dyskusji toczyć się dalej. To jak planszówka, w której co prawda rzuca się kostką, ale wygraną łatwo przewidzieć. Przyjemne są takie intelektualnie spacery wewnątrz terytorium, które sam obrysowałem niewidzialnymi granicami.

Czasami jednak zawodzi mnie czujność i zapuszczam się w rewiry, gdzie gra nie toczy się na moich zasadach. Taka wycieczka to pewne kłopoty. Choć zaczyna się bardzo niewinnie kończy się zwykle oberwanymi rękawami, zwiewaniem w podskokach i gubieniem cennych świecidełek. Kiedy już mi się zdaje, że mogę wyjść z tego z twarzą w powrotnym tramwaju zazwyczaj siadam na siedzeniu, które ktoś solidnie zapaskudził i pogrąża mnie plama w niewybrednym miejscu.

Czyszcząc, prasując i zszywając swoje ekskluzywne poglądy wiem, że ten nocny spacer w obcej dzielnicy był błędem, ale coś mnie tam ciągnie, coś kusi. Mam przeczucie, że za jakiś czas znowu trzeba będzie wszystko prać.

Trudno jest być świętym w mieście (przekład Marek Zgaiński)

Jestem twardy jak diament i wyglądam jak kobra w tej skórze dopasowanej do ciała
Urodziłem się nikim, lecz wybuchnąłem jak supernowa
Mógłbym, jak Brando iść prosto w słońce
I tańczyć jak Casanova
W kurtce, skórzanej opasce na przegubie, z zaczesanymi gładko włosami
Srebrne ćwieki błyszczą jak Harley w słońcu
Gdy walę ulicą, czuję bicie jego serca
Dziwki oglądają się za mną i mówią – Przystojny facet, co nie?
Kaleka na rogu prosi – Dajcie piątkę, litościwi ludzie
Kolesie z centrum, to chłopcy z charakterem
Trudno jest być świętym w mieście

Rządziłem w alei, mogłem gadać bzdury
Byłem księciem biedaków, koronowanym na żebraczym przyjęciu w centrum
Byłem prorokiem alfonsów, trzymałem wszystkich za mordę
Hazardzista z zaułków, którego opuścił fart
A gdy doszło do zadymy, noże ścieliły się po ziemi
Diabeł pojawił się jak Jezus w kłębach pary na ulicy
Dał mi wycisk lepszy niż gliny
Czułem na karku jego gorący oddech, gdy nadziałem się na nóż
Trudno jest być świętym, gdy jest się tylko chłopcem

Mędrcy z metra siedzą jak żywe trupy
Wpatrują się przed siebie a koła stukają do rytmu
Jeżdżą tą samą trasą, balansując na linie cienkiej jak nitka
W tych tunelach jest za gorąco, upał uderza w twarz
Wstajesz by wysiąść na następnej stacji, ale wpychają cię znowu w siedzenie
Serce wali jak młot, gdy próbujesz utrzymać się na nogach
Wyłazisz z tej dziury i wracasz na ulice
Dziwki z Południowej Dzielnicy wyglądają nieźle

Kaleka na rogu prosi – Dajcie piątaka, litościwi ludzie
Ci kolesie z centrum, to chłopcy z charakterem
Trudno być świętym w mieście

Odsłony: 1034