Bruce Springsteen i fanki z Polski! Praga 2012
Agnieszka z koleżankami i Bruce Springsteen. Praga 2012
Wieczorem przed koncertem w Pradze Agnieszka wraz z koleżankami spotkała Bruce Springsteena! Zobaczcie zdjęcia i przeczytajcie relację Agnieszki...
https://springsteen.pl/index.php/serwis-info/wiadomosci/660-bruce-i-fanki-z-polski-praga-2012#sigProId9bbaf314b3
Kiedy: 10.07.2012, około 22.
Gdzie: ul. Karlova 10, Praga 1.
Uczestnicy: Jarosław Olszewski, Agata Kurowska, Agnieszka Olszewska, Beata Olszewska, Zofia Olszewska
Koncert Bruce’a Springsteena w Pradze to zdecydowanie najważniejsze wydarzenie tegorocznego lata. Trudno było jednak nie skorzystać z okazji i nie spędzić w samym mieście nieco więcej czasu.
Na dzień przed koncertem, po kilkunastogodzinnym zwiedzaniu miasta, wygłodniali i spragnieni zasiedliśmy w ogródku jednej z małych praskich knajpek, gdzie, DZIĘKI BOGU, spędziliśmy dużo czasu…
Trudno jest opisać emocje, które nas ogarnęły, gdy na ulicy tuż obok miejsca gdzie siedzieliśmy ujrzeliśmy Jego. Bruce’a Springsteena. Pierwsza reakcja to totalny szok, mini-zawał i kompletny bezruch. Jeszcze chwila, a Boss odszedłby nie pozostawiając nam żadnej pamiątki…
Na szczęście, jedyny mężczyzna w naszej wesołej gromadce zachował resztki zimnej krwi i wyrwał od razu w stronę Bossa. Zrobił to z takim impetem, że gdyby nie fakt, że sam Springsteen się odwrócił i uścisnął mu dłoń, to ochroniarze od razu by go przechwycili… Byli czujni, trzeba przyznać.
W tym czasie nam, dziewczynom udało się odzyskać oddech i koordynację ruchową i też oderwałyśmy się od stolika. Jak się cieszę, że odruchowo wzięłam ze sobą aparat! Nie odrywając ani na sekundę wzroku od Bossa, wcisnęłam aparat jednemu z ochroniarzy z krótkim „Can we take a picture?”, ustawiłyśmy się i jest! Boss uścisnął nam wszystkim dłoń i na jedno z całych dwóch wypowiedzianych przez nas zdań: „See You tommorow!” i „Come to Poland!” odpowiedział „I surely do”. Chyba każdy wie, na które :)
Po tym jak odszedł razem ze swoją świtą ludzie naokoło zaczynali tylko pytać, kim był ten człowiek. Szkoda tylko, że pomimo wykrzyczanych „BRUCE SPRINGSTEEN” i „THE BOSS OF EVERYTHING” nadal nie wiedzieli, o kogo chodzi… Cóż, ich strata.
Jedyne, czego żałujemy to fakt, że nie udało się nam powiedzieć nic więcej… Wszystkim odebrało mowę jeszcze na długi czas po tym, jak Boss odszedł i nawet na pomysł by powędrować za Nim wpadliśmy dopiero po dłuższej chwili… Te kilka minut dostarczyło jednak dostatecznie dużo emocji i pozostawiło wspaniałe wspomnienia. Niezapomniane wspomnienia.